czwartek, 20 lipca 2017

homemade cold brew.


Muszę przyznać, że zanim  pokochałam kawę czystą, świeżo zaparzoną, niesprofanowaną żadnymi  mlekami i cukrami, moje serce skradło właśnie Cold Brew, czyli kawa "parzona" na zimno. Charakteryzuje się bardzo delikatnym smakiem, niezwykle orzeźwia i po zaparzeniu można przechowywać ją i pić przez kilka dni, uzsykując dokładnie ten sam aromatyczny smak. Jest to mój numer jeden, jeśli chodzi o kawę na sezon letni. Dodatkowo obdarzona sentymentem, gdyż to właśnie od niej moja miłość do picia kawy zdecydowanie się pogłębiła.
Pierwszą spróbowałam kilka lat temu i z murów jednej ze sztokholmskich kawiarni przeniosłam prosto do swojego domu, gdzie udoskonalałam swój przepis na niewymagających warunkach. Sprawdza się wszędzie, jest szalenie prosty w przygotowaniu i gwarantuję, że od tego wpisu i Wasze lato będzie pachnieć tą zimną mieszanką!
Podziękowania lecą do Mistrzyni Codzienności, która to sprowokowała mnie wczoraj do podzielenia się z Wami tym przepisem :)