czwartek, 16 lutego 2012

muffiny bananowe.

Dziś święto wszystkich pączków świata, czego nie dało się nie zauważyć, gdzie się człowiek nie ruszył. Postanowiłam wyłamać się z tego systemu i nie zjadłam dziś ani jednej sztuki. Zrobiłam za to moje ukochane muffiny bananowe, które zdążyły już podbić serca wszystkich moich znajomych mających okazję ich spróbować (:  Niektórzy znają już przepis z mojego bloga fotograficznego, jednak chcąc oddzielić pasję od kuchennych zabaw, postanowiłam zamieścić go również tu (:


  
składniki:
3-4 dojrzałe banany
3/4 kostki masła
3/4 szklanki cukru kryształu
1 jajko
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii / aromatu waniliowego
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 szczypta soli
1 1/2 szklanki mąki
1 tabliczka czekolady mlecznej


Banany rozgnieść widelcem i wymieszać z roztopionym masłem. Dodać cukier, roztrzepane jajko, wanilię i wymieszać. Następnie dodać przesianą mąkę z sodą oraz solą, wymieszać, po czym dodać czekoladę pokrojoną na mniejsze kawałki.
Całą masę porozdzielać do papilotek. Piec ok 20-25 minut w temperaturze ok 170-190C.


Tak upieczone możecie śmiało pokochać (:




źródła przepisu nie pamiętam, ale chwała temu, co te babeczki wymyślił!

20 komentarzy:

  1. mieszać to wszystko na zimno, czy jakoś podgrzewając?
    już nie mogę się doczekać uwielbiam wszystko co bananowe, a gdy dochodzi do tego jeszcze czekolada to ♥ .
    dziękuję za tak genialny przepis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystko na zimno (: gdyby trzeba było co podgrzać, na pewno bym o tym wspomniała (:
      powodzenia! to są te z tych zawszesięudających :D

      Usuń
  2. Kocham banany. Kocham muffiny. Kocham Cię, Moose! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A wody lub mleka nie używa się w tym przepisie?

    OdpowiedzUsuń
  4. Zrobiłam je, wyszły pyszne, ale zdecydowanie nie wyglądały tak jak te na zdjęciu. To inne muffiny, czy te z tego przepisu właśnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej. Własnoręcznie przeze mnie upieczone oraz własnoręcznie sfotografowane.
      Jak Twoje wyglądały?

      Usuń
    2. Moje były jaśniutkie! Może powinnam dodać więcej czekolady, może półtorej tabliczki?

      Usuń
    3. Moje wyszły ciemniejsze bo trochę dłużej przytrzymałam je w piekarniku. Wcześniej też mi jasne wychodziły, ale mam chyba trochę rozregulowany piekarnik, więc większość rzeczy robię teraz na oko.

      Usuń
  5. Przecudowne muffinki i jeszcze tak niewiele trzeba, by je przygotować <3 Robiłam w zeszłym roku, zrobiłam i ostatnio - znajome pytały o ten genialny przepis, więc poszukałam jeszcze raz, a skoro znalazł się i tutaj, to aż pozwoliłam sobie skomentować (pierwszy raz od jakichś dwóch lat śledzenia Twoich poczynań:)) Co do samych babeczek, ja dodaję trochę mniej cukru i czekolady, żeby się nie zasłodzić ;)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi kusząco, jestem hepi że znalazłam Twojego bloga :D
    Zaraz po świętach biorę się za pieczenie ich memu ukochanemu :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mogę jeszcze spytać ile muffinek wyjdzie z tego przepisu?

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wyszły mi, nie urosły. Nie wiem co źle zrobiłam, ech. Jestem w ogóle akuchenna, ale jak mówiłaś, że to z tych co zawsze wychodzą to miałam nadzieje, a tu jednak klops.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. faktycznie trzeba się natrudzić, żeby nie wyszły. trzymałaś się przepisu czy jednak pozwoliłaś sobie na jakieś większe odstępstwa? (:

      Usuń
    2. Zamieniłam waniliowy z arakowym, dałam zimne masło z lodówki, zamist ciepłego w pokojowej temperaturze i banany były troche zielone więc nei do końca dojrzałe, ale nie sądzę żeby to miało jakiś związek z tym, że nie urosły. Jeszcze jajko nie roztrzepane dodałam, tylko wbiłam do miski wg kolejności i wymieszałam po prostu. Sama nie wiem

      Usuń
    3. olejek nie ma tu nic do rzeczy, banany właściwie też bo czasem też dawałam nie do końca dojrzałe, jajko daję zawsze nieroztrzepane bo leniwa jestem. kozakiem kucharskim nie jestem, ale masło raczej musi być roztopione i ostudzone. innego problemu w tym nie widzę, jeśli reszta poszła z przepisem, a w sumie też nic wielce skomplikowanego tu nie ma, zwłaszcza że wszystko po prostu się razem miesza. pieczenie niestety ma to do siebie, że trzeba możliwie najmocniej trzymać się przepisu bo nawet najmniejszy pierdół potrafi wszystko zepsuć. jedynie co to może przeszkodzić tu jeszcze zła temperatura pieczenia albo niewłaściwy jego czas.

      Usuń
    4. Ustawiłam na 180 i piekłam 20 minut, bo bardzo się zabrązowiły, ale ciasto było gotowe, po prostu nie urosły. Będę próbować do skutku.

      Usuń